Dzikie, odludne, piękne.
Bieszczady.
To zdecydowanie dla nas najpiękniejsze miejsce w Polsce, do którego z mężem mamy ogromny sentyment, w które uwielbiamy wracać i za którym cały rok tęsknimy. Nie ma nic piękniejszego niż październikowe wędrówki po połoninach. Taki również mieliśmy plan w tym roku, niestety nie wyszło, musieliśmy przełożyć wyprawę na wiosnę. Inną porą roku jeszcze tam nie byliśmy, ale wierzę, że choć nie tak kolorowo ale również będzie pięknie.
Dlatego gdy tylko dowiedziałam się o najnowszej produkcji HBO wiedziałam, że muszę ją oglądać. Oczywiście nie ma lepszej pory roku na serial którego akcja toczy się w Bieszczadach niż październik. A dziś przed emisją drugiego odcinka chcę bardzo Wam polecić “Watahę”. A ponieważ jak Bieszczady to i wilki, które również mnie bardzo fascynują to musicie wiedzieć, że choćby się waliło i paliło nic mnie nie odciągnie od telewizora!
W skrócie serial ma opowiadać historię strażników granicznych strzegących najniebezpieczniejszego odcinka w Polsce. Nie tylko poznajemy kulisy ich trudnej pracy przy okazji podziwiając obłędne krajobrazy ale także będziemy mieli do rozwiązania kryminalną zagadkę. Serial rozpoczyna się dramatycznym wydarzeniem gdy w zamachu bombowym ginie właśnie grupa strażników. Niewiele więcej da się powiedzieć po odcinku pilotowym ale zapowiada się ciekawie.
Z resztą dla mnie tak zakochanej w Bieszczadach mogłoby nie być żadnej fabuły, akcji tylko niczym jak w skandynawskiej “slow tv” same piękne widoki. Ale jednak myślę, że po HBO możemy spodziewać się ciekawych i zaskakujących zwrotów akcji.
Niesamowitym było zobaczyć miejsca za którymi tak bardzo się tęskni, nawet “nasze” Stuposiany w których zawsze zamieszkujemy. A do tamtejszych pograniczników mamy również sentyment bo właśnie w pensjonacie jednego z nich się lokujemy. A gdy pierwszy raz pojechaliśmy tam pociągiem i na miejscu poruszaliśmy się stopem właśnie on zapakował nas w samochód i pokazał kilka piękny miejsc, udzielił wielu cennych rad i miał z nas niezły ubaw gdy zmęczeni kilkunastogodzinną podróżą zobaczyliśmy wejście na jeden ze szlaków z tarasu widokowego i oświadczyliśmy że chcemy iść już teraz. Szybko wybił nam to z głowy.
A teraz marzymy o tym, by wyruszyć tam z naszym synkiem. Oby jak najszybciej. A na razie musi nam wystarczyć “Wataha”.
Polecam!