Kindle. Leży sobie tam daleko, w kąciku. Mały, chudy, niemal niezauważalny. Czytam dużo. Czytam niemal nieustannie. Kończę jedną książkę i zaczynam drugą. To nawyk, ktoś mógłby powiedzieć, że obsesja ale bez książek nie mogłabym żyć. Codziennie znajdę chwilę chociażby na kilka zdań. Ale minęły już dawno studenckie czasy gdy książki nie były tak drogie, gdy co kilka dni maszerowałam do księgarni czy antykwariatu, wertowałam internetowe aukcje. Jestem niezwykle niecierpliwą osobą, nie potrafię czekać. Kolejną upatrzoną nowość chciałam mieć natychmiast i niecierpliwiłam się okrutnie. W księgarni zazwyczaj tracę zdrowy rozsądek i boziu chroń mój portfel. Z każdym rokiem czytałam coraz więcej, książki robiły się coraz droższe a fundusze coraz szczuplejsze szczególnie gdy zboczyłam ze ścieżki zawodowej by wychować synka. A ubiegłoroczny remont nas wykańczał. I to wówczas gdy przepadłam w sagę R.R.Martina. Wiedziałam, że przede mną jeszcze wiele tomów, polowałam na używane na aukcjach ale mimo to w pewnym momencie mnie to przerastało bo nie chciałam czekać 2 miesiące aż znajdę okazyjnie kolejny.
O czytniku myślałam od dawna, znajomi przekonywali mnie o ogromnej oszczędności jaką się dzięki niemu zyskuje, ale ja tak uwielbiam te moje półki z książkami, tą ceremonię kupna, czytania i później to zerkanie na nią, ponowne wertowanie stron. Odkładam decyzję zakupu Kindla w czasie. Aż w końcu jesienią padła decyzja, że muszę go mieć koniecznie. Przeliczyłam sobie ile tylko tomów sagi R.R.Martina muszę kupić, już nie mowa o wszystkich innych książkach jakie mi się marzą od dawna. kalkulacja była prosta, i chociaż Kindle nie jest tanią inwestycją z perspektywy jednorazowego zakupu, to szybko zwraca się z każdym kolejnym e-bookiem.
Jakie ma plusy:
– Jest lekki i bardzo wygodny, mogę czytać w naprawdę dziwnych pozycjach i miejscach, gdzie czasem książka po prostu za bardzo by mi przeszkadzała. Nie wspominając o dźwiganiu ciężkiej torebki. Doskonale sprawdza się w podróży. Dotąd zabierałam ze sobą tylko jedną pozycję. Jeżeli ją kończyłam lub po prostu nie mogłam przebrnąć to już po chwili wierciłam się niecierpliwie bo coś bym poczytała. A to małe urządzenie mieści w sobie całą bibliotekę!
– E-booki są bardzo tanie a część można w ogóle znaleźć za free, szczególnie klasyki, które zawsze planowałam przeczytać ale do biblioteki jakoś mi od lat nie po drodze. Ja korzystam z Woblink – mają świetne promocje, często np. u blogerów są do rozdania kody rabatowe – ostatnio upolowałam 3 nowości po 9,90 zł. Poza tym za zakupy otrzymujesz rabaty na kolejne. A nawet bez nich e-booki są po prostu tańsze niż tradycje książki.
-Oszczędność czasu – nie ma ceremonii wybierania się do księgarni, wertowania internetowych aukcji, czekania na przesyłkę itd. Nie wiem czy 5 minut trwa cały proces od zakupu e-booka do momentu gdy poprzez wifi ląduje on na twoim czytniku. Gdyby mi ktoś o tym 10 lat opowiedział w życiu bym nie uwierzyła.
– Wyświetlacz nie męczy oczu – w ogóle nie ma różnicy między czytaniem z czytnika a z papieru. Poza tym można powiększyć czcionkę czego nie zrobisz gdy trafi ci się tradycyjne wydanie książki z małym drukiem.
-Bateria trzyma na prawdę długo przy codziennym użytkowaniu.W ogóle zapomina się, ze go trzeba ładować.
Trudno o Minusy ale jednak:
-Na prawdę brakuje mi chwilami tradycyjnej książki w ręku – ale chodzi o to, że ulubione powieści uwielbiam mieć na półce i wracać do nich, zerkać na nie. I chociaż obiecuje sobie, że na pewno je kupię gdy któraś z książek wyjątkowo mnie poruszy – to w praktyce od ponad pół roku moje półki są bez zmian. Przybyły mi tylko dwie, w tym jedna to prezent a druga tylko dlatego, że nie występowała w wersji elektronicznej.
Ale mimo to polecam Wam bardzo czytnik – nikt nie mówi przecież, że totalnie zastąpi czytanie tradycyjnych książek. I chociaż brakuje mi niektórych na półce to przede wszystkim Kindle to wygoda i ogromna oszczędność.
P.S. A w niedzielę recenzja “Sońki”. Przepadłam totalnie. Przeczytałam w jeden dzień, a dwa kolejne wracałam do najbardziej poruszających momentów. Jest obłędna, wzruszająca i gorzko rozlicza się tematami tabu które ciążą nad naszą historią.