Oto ciąg dalszy moich przygód z tildowymi wykrojami, które tak bardzo ostatnio przypadły mi do gustu.
Po muffinach i ślimakach przyszedł czas na Misia.
Najpopularniejsze tildowe dekoracje to bajecznie ubrane lalki i zające ale jest ich już tak dużo że postanowiłam sięgnąć po coś mniej popularnego. Strasznie się chciałam przekonać jak mi pójdzie z misiem i powiem Wam że nie jest tak prosty jak się wydawało.
To nie Jego pierwsza głowa. A wszycie uszu doprowadzało mnie do szału.
Ogólnie pracy przy maszynie jest maks 5 minut ale ręczne zaszywanie, wszywanie, dopinanie – ojojoj!
Namordowałam się 🙂
Ale dlatego że to pierwszy raz – podobnie było z muffinami czy ślimaczkiem.
Ale bardzo mi się podoba – taki prosty, uroczy retro miś, te ręcznie wyszywane oczka, przyszywane na guziczki nóżki i rączki i “rozpruty” brzuszek.
Miś jest uroczą dekoracją do dziecięcego pokoiku – szczególnie takiego w moim ulubionym skandynawskim stylu – ja widzę go na półce między książkami lub na parapecie zerkającego z uśmiechem na bawiące się dzieci 🙂
A od jutro Misia będziecie mogli wygrać w konkursie u Mamy Marcinka.
Tak więc aby poznać szczegóły już dziś Was zapraszam na
(Visited 185 times, 1 visits today)