Jako mała dziewczynka byłam zafascynowana takim rozwiązaniem. Śluby na łonie natury można było oglądać w amerykańskich filmach – wydawał się to świat tak daleki i nieosiągalny. Myślę, że to marzenie niejednej panny młodej niestety w naszym klimacie jest ogromnym ryzykiem. Ja bym się nie odważyła. Ale są pary, które coraz częściej się na to decydują. Oj nie – jeśli wspomnę pogodę chociażby z ostatniego weekendu – brrr aż mam ciarki!
Pomyślałam jednak, że jeżeli nie na sam ślub to chociażby na plener można zaaranżować tego typu przyjęcie. Myślę, że można to zrobić w sposób ciekawy, prosty i na prawdę niewielkim kosztem. Mnie zachwycają wszelkie odniesienia do natury – kompozycje z żywych kwiatów, drewno, stare konewki, tabliczki. A już zużyte i poniszczone krzesła otrzymują drugie życie gdy odrobinę udekorujemy je pięknymi kwiatami. Myślę, że wśród tych zdjęć znajdziecie kilka pomysłów na ciekawy plener – jeżeli nie odważycie się na ślub w ogrodzie to może chociaż pamiątkową sesję urządzicie sobie w tym klimacie?
P.S. Zauroczyła mnie szafka na buty dla gości! Bo czy może być coś bardziej beztroskiego niż hasanie po trawie na bosaka?

















Mnie też się marzy taki ślub. Na szczęście już takie zdarzają się u nas, jednak nie w tak pięknej oprawie 🙂