O mały włos nie przegapiłam! W natłoku zdarzeń, pracy, remontu, wakacyjnego wyjazdu – o mały włos a zapomniałabym o tym że minął nam już tutaj pierwszy rok!
Dokładnie 3 sierpnia gdy zakładałam stronę – a był to chwilowy odruch – w życiu wówczas – no za żadne skarby na świecie nie pomyślałabym że to tak się rozwinie. A po prostu chciałam uwiecznić baner urodzinowy dla siostrzenicy. Prezentować inspiracje na kinderparty. Szukając inspiracji na przyjęcie urodzinowe dla synka zachwycałam się królującą na zachodzie stylistyką – tym jak tam wszystko jest dopracowane w każdym szczególe, jak dobrane, dopasowane a jednocześnie tak delikatne, urocze w swej prostocie. A przede wszystkim jak wiele elementów wykonanych jest ręcznie i to ten urok rękodzieła mnie najbardziej poruszył. Stwierdziłam że sama muszę spróbować coś zrobić, a nadchodzące urodziny Natalki były doskonałą okazją do przetestowania moich umiejętności.
Później przyszła kolej na następne przyjęcia urodzinowe, a moja fascynacja rękodziełem – już wowczas ogólnie wszystkim co wykonane jet dla dzieci – była ogromna.
Czegoś mi jednak wciąż brakowało – wertowałam zagraniczne portale i wzdychałam, “och żebym miała maszynę do szycia, umiała szyć”. Mąż tak słuchał , słuchał i w końcu powiedział, że przecież maszyna to w sumie jest, stoi u dziadków od lat nie używana i jeżeli chcę to mi ją przywiezie.
I tak się zaczęło 🙂
Ileż ja sie miałam z pierwszym nawleczeniem nici, bębęnkiem, szpulkami, i w ogóle uruchomieniem jej i zrozumieniem o co w tym wszystkim chodzi. 🙂 A dziś mam swoją własną – wciąż nie mogę się na nią napatrzeć, opanowałam szycie, chociaż w awaryjnych sytuacjach czasem brakuje mi wiedzy ale internet jest fantastycznym źródłem WSZYSTKIEGO 🙂
Ileż ja sie miałam z pierwszym nawleczeniem nici, bębęnkiem, szpulkami, i w ogóle uruchomieniem jej i zrozumieniem o co w tym wszystkim chodzi. 🙂 A dziś mam swoją własną – wciąż nie mogę się na nią napatrzeć, opanowałam szycie, chociaż w awaryjnych sytuacjach czasem brakuje mi wiedzy ale internet jest fantastycznym źródłem WSZYSTKIEGO 🙂
Gdy opowiadam o tej mojej przygodzie z szyciem znajomym nadal nie moga uwierzyć jak to możliwe, od tak nauczyć się szyć. Ale na prawdę, mówię Wam to nie jest tak straszne, trudne, jakby się mogło wydawać. Moje szycie jest dziś o wiele, wiele sprawniejsze, szybsze, baa nawet sama rysowałam już pierwsze wykroje!
Ale przede wszystkim najbardziej cieszy mnie to że moje prace przypadły Wam do gustu, a kolejne zamówienia nie tylko motywują i uskrzydlają ale przede wszystkim uczą bo każdy Wasz nowy pomysł jest wyzwaniem – którego czasem trochę się boję czy podołam ale i bardzo cieszę, że czegoś nowego nauczę.
Teraz gdy ktoś z zadziweniem pyta “Jejku szyjesz na maszynie?! ale jak to?!” odpowiadam, nazwyczajniej że “To proste!”
W So cute So lovely powstają również scrappowe kartki, albumiki i foldery. Cieszą mnie każde miłe słowa, każda pochwała moich prac i każda zadowolona z nich osoba. To że są uroczym podarunkiem od Was dla kogoś bliskiego, przechowują pamiątkową sesję zdjęciową na której uwieczniono niezapomniane chwile.
Rok temu nie pomyślałabym że to wszystko tak się rozwinie. Dzisiaj to nie tylko hobby, oderwanie od codziennych monotonnych obowiązków młodej mamy ale przede wszystkim perspektywa na przyszłość. Kiedyś marzyłam o własnej, małej, domowej firmie – by realizować się zawodowo, być w tym wszystkim samodzielna, stworzyć coś od początku do końca według własnego pomysłu, utrzymać to, rozwinąć, mieć tą satysfakcję że dałam radę. Zazdrościłam tym którzy zebrali się na odwagę i im się udało. Myślałam sobie – ja nigdy się nie odważę, to za trudne, zbyt skomplikowane. Ale życie mnie do tego zmotywowało – nie muszę pisać jakie są realia, jaka jest pozycja młodych mam na rynku pracy. Jak te młode, ambitne, dobrze wykształcone kobiety są poniżane – nie owijajmy w bawełnę bo tak to niestety wygląda. Tylko dlatego że cenniejsza jest dla nich pełna, szczęśliwa rodzina, NORMALNE życie zamiast bycia podstarzałą, bezdzietną, sfrustrowaną korporacyjną karierowiczką. Dlatego przemyśłałam sobie wszystko i dziś już nie są to tylko marzenia – powoli, krok po kroku realizuję założony sobie plan, wiem że marzenia nie są po to aby sobie tylko marzyć tylko po to aby je spełniać. Czasem się boję czy podołam, czasem brakuje czasu, sił, zmęczenie bardzo dokucza, mam w domu rozbrykanego prawie dwulatka, teraz jeszcze remont, za kilka tygodni przeprowadzka ale im więcej tego wszystkiego jest na głowie tym bardziej jestem zdeterminowana by ciężko pracować. By So cute So lovely w końcu było tym co sobie wymarzyłam. A gdy w końcu przez to wszystko przebrnę, opanuję to podzielę się z Wami wszystkim by motywować i wspierać inne młode mamy które również marzą o własnej, małej działalności ale brakuje im odwagi by wskoczyć w to szaleństwo 🙂
Bądzcie cierpliwi, trzymajcie kciuki, będę powoli odsłaniać kolejne etapy rozwoju, tak bardzo bym chciała już Wam się pochwalić wszystkim ale boję się zapeszyć. Zawzięcie planuję, analizuję, działam i nie mogę doczekać się efektów!
Rok temu nie pomyślałabym że to wszystko tak się rozwinie. Dzisiaj to nie tylko hobby, oderwanie od codziennych monotonnych obowiązków młodej mamy ale przede wszystkim perspektywa na przyszłość. Kiedyś marzyłam o własnej, małej, domowej firmie – by realizować się zawodowo, być w tym wszystkim samodzielna, stworzyć coś od początku do końca według własnego pomysłu, utrzymać to, rozwinąć, mieć tą satysfakcję że dałam radę. Zazdrościłam tym którzy zebrali się na odwagę i im się udało. Myślałam sobie – ja nigdy się nie odważę, to za trudne, zbyt skomplikowane. Ale życie mnie do tego zmotywowało – nie muszę pisać jakie są realia, jaka jest pozycja młodych mam na rynku pracy. Jak te młode, ambitne, dobrze wykształcone kobiety są poniżane – nie owijajmy w bawełnę bo tak to niestety wygląda. Tylko dlatego że cenniejsza jest dla nich pełna, szczęśliwa rodzina, NORMALNE życie zamiast bycia podstarzałą, bezdzietną, sfrustrowaną korporacyjną karierowiczką. Dlatego przemyśłałam sobie wszystko i dziś już nie są to tylko marzenia – powoli, krok po kroku realizuję założony sobie plan, wiem że marzenia nie są po to aby sobie tylko marzyć tylko po to aby je spełniać. Czasem się boję czy podołam, czasem brakuje czasu, sił, zmęczenie bardzo dokucza, mam w domu rozbrykanego prawie dwulatka, teraz jeszcze remont, za kilka tygodni przeprowadzka ale im więcej tego wszystkiego jest na głowie tym bardziej jestem zdeterminowana by ciężko pracować. By So cute So lovely w końcu było tym co sobie wymarzyłam. A gdy w końcu przez to wszystko przebrnę, opanuję to podzielę się z Wami wszystkim by motywować i wspierać inne młode mamy które również marzą o własnej, małej działalności ale brakuje im odwagi by wskoczyć w to szaleństwo 🙂
Bądzcie cierpliwi, trzymajcie kciuki, będę powoli odsłaniać kolejne etapy rozwoju, tak bardzo bym chciała już Wam się pochwalić wszystkim ale boję się zapeszyć. Zawzięcie planuję, analizuję, działam i nie mogę doczekać się efektów!
(Visited 141 times, 1 visits today)